Polityka 6/2006
Niezwykły przewodnik po „starym rocku”
****** (ocena – sześć gwiazdek na sześć możliwych)
Oto wychodzę poza uzgodnione ramy i rzucam otwarcie wyzwanie więzom, w których tkwiłem po dziś dzień w rubryce Nowe płyty z mojej półki. Dzisiaj nie będzie o płytach!
Chociaż właściwie – będzie. Tyle że nie całkiem. Ale w sumie raczej też. Oto bowiem, szanowni Czytelnicy, ukazała się znienacka książka, która moim zdaniem jest sensacją. Wymyślił ją i stworzył Jacek Leśniewski. Jacek Leśniewski jest wariatem. Od wielu, wielu lat interesuje się muzyką o wiele dogłębniej niż przeciętny meloman. Zbiera płyty, ale nie te powszechnie dostępne, kompaktowe. Uparł się, żeby wziąć do ręki i odtworzyć za pomocą gramofonu wszystkie znane i nieznane czarne analogowe rockowe longplaye. Chyba w większości przypadków to mu się udało. Tego jednak było mu jeszcze mało. Postanowił te płyty zrecenzować, sfotografować i skatalogować. A potem jeszcze efekt swojej pracy opublikować.
No i jest! „Brytyjski Rock w latach 1961–1979, przewodnik płytowy” – pokaźna, pięknie wydana księga, pełna niezwykłych informacji i obrazków. Dopiero otwierając to tomisko uświadamiamy sobie, jak niewiele wiemy o okresie, w którym działali tacy klasycy jak The Beatles, The Animals, Emerson, Lake and Palmer, Cream i dziesiątki innych. U Leśniewskiego odkrywamy jeszcze setki fascynujących, a z pewnością niesłyszanych płyt. Szczegółowe opisy, precyzyjne dyskografie, kolorowe reprodukcje okładek, nawet tzw. labels, czyli naklejki na winylach, to fascynujący świat rejestrowanej muzyki, który Jacek Leśniewski zawarł w swoim dziele.
Na koniec wiadomość, która nie jest dla miłośników takich rarytasów wiadomością dobrą: to zaledwie początek! Ta imponująca księga obejmuje zaledwie hasła na litery od A do F. Dalsze w przygotowaniu. A ja już chciałbym poczytać o The Yardbirds, Zombies i ich mniej znanych kolegach. Panie Jacku, czekamy!
Wojciech Mann
Jacek Leśniewski, Brytyjski Rock w latach 1961–1979, przewodnik płytowy, cz. I, KAGRA 2005
**** (ocena – cztery gwiazdki na sześć możliwych)
Biblia w odcinkach dla kolekcjonerów klasycznego rocka – na razie od A do F.
Zaczyna się od Aardvark, kończy na Fynn McCool. Trudno ich uznać za bardzo znanych wykonawców, ale na rynku kolekcjonerskim za stare winylowe albumy tych artystów trzeba będzie sporo zapłacić. Po drodze jest jednak kilkadziesiąt stron o The Beatles i odpowiednio długie artykuły poświęcone Deep Purple czy Black Sabbath. To już przemawia do szerszej publiczności. Choć podejście jest podobne – Jacek Leśniewski, wieloletni właściciel warszawskiego sklepu Megadisc z poszukiwanymi starymi płytami i felietonista „Tylko Rocka”, opisuje tu i recenzuje albumy poszczególnych wykonawców z kręgu brytyjskiego rocka lat 60. i 70. Potrafi wytłumaczyć różnice między jednym albumem a drugim w sposób prosty, niespotykany w encyklopediach muzycznych. Wręcz ucieka od encyklopedycznego chłodu w stronę fanowskiego żaru, a całość ilustruje skanami okładek z własnej przebogatej kolekcji. Stworzył opasły tom pisany szczerze, choć zarazem prowokująco. Dla niego większe znaczenie ma Atomic Rooster albo Cressida niż działający w tym samym czasie, uwielbiany przez krytyków Brian Eno. Stawia pomnik grupie Budgie, a do dyskografii Davida Bowiego podchodzi z dużym dystansem. Oj, można z tym dyskutować. Tyle że kontrowersje wynikają z przyjętej optyki – pole zainteresowania autora to przede wszystkim rock progresywny, psychodeliczny, hard rock, blues i folk. I to fani tych gatunków powinni nabyć tę książkę, jedyną tego typu polską pozycję – pod warunkiem że są trochę maniakami i trochę kolekcjonerami.
Bartosz Chaciński
Jacek Leśniewski „Brytyjski rock w latach 1961–1979. Przewodnik płytowy”, Kagra, Poznań 2005
Przekrój 4/2006
MONOGRAF Z PASJĄ
Pamiętam napis w niewielkim madryckim sklepie z płytami: ”Nie tylko handlujemy muzyką, także o niej gadamy”. Jacek Leśniewski od lat prowadzi sklep z płytami. Właśnie taki, w którym można pogadać. Bo muzyką zajmuje się z pasji. I to czuć w jego książce, pierwszej polskiej muzycznej monografii z prawdziwego zdarzenia. Dotąd musielismy się zadowalać wydawnictwami encyklopedycznymi, w których było sporo informacji, ale ducha za grosz. Leśniewski pisze tak ciekawie, że nie chce się przerwać lektury. Nawet jeśli rzecz dotyczy wykonawcy, którego mamy w pogardzie.
FILIP ŁOBODZIŃSKI – NEWSWEEK 8/2006 z dnia 26.02.2006