Po lekturze ”Enter Night”, najnowszej biografii Metalliki, trudno oprzeć się wrażeniu, że stworzenie wyczerpującej i w pełni satysfakcjonującej opowieści o tym zespole, jest już niemal tak samo trudne, jak nagranie wartościowego albumu przez samą Metallikę.
Nie dlatego, że to kiepska opowieść. Metallica to po prostu zespół, o którym napisano już chyba wszystko i, być może, potrzeba było kogoś innego niż tylko zawodowy dziennikarz, oraz przeskakujący z kwiatka na kwiatek biograf, nawet taki, jak Mick Wall, który na łamach swego dzieła wytrwale kreuje się na osobę z najbliższego grona znajomych zespołu. Już wcześniej, nakładem wydawnictwa Kagra pojawiła się solidna, choć niepozbawiona paru słabości, książka Joela McIvera ”Metallica – Sprawiedliwość dla wszystkich”. Chciałoby się, by kolejna pozycja traktująca o zespole pozbawiona była niedociągnięć, wniosła więcej nieznanych faktów, wreszcie pozwoliła spojrzeć pod innym kątem na amerykańską legendę. W sferze marzeń pozostawiam powstanie pracy, która zmierzyłaby się z próbą wyjaśnienia bajkowego fenomenu formacji, którego do dziś jako umiarkowany miłośnik jej dokonań, po prostu nie rozumiem.
Mick Wall podjął się zadania, ale sukces jest tylko połowiczny. Marcus Gray opisuje złośliwie we wstępie do swojej książki o The Clash powszechnie występujący schemat biografii zespołu rockowego. Zaczyna się ona zazwyczaj od wyróżnionego kursywą opisu koncertu kapeli, będącej u szczytu sławy, następnie autor przechodzi do rozdziałów poświęconych dzieciństwu muzyków i ich pierwszych spotkań, by przez kolejne 150-350 stron (”zależnie od długości kariery i rozmiaru zaliczki od wydawcy”) potwierdzać z góry przyjęte założenia dotyczące lat chwały danej formacji. Całość kończy się ”trzystronicowym sprintem w stronę rozczarowania”. Opis ten całkiem nieźle pasuje do ”Enter Night”, z tą jedną różnicą, że prolog opowiada o śmierci Cliffa Burtona, a wyróżnione kursywą części otwierają każdy rozdział książki i, nie pełniąc w zasadzie żadnej uzasadnionej dramaturgicznej roli, służą chyba tylko podbudowie ego samego autora.
Rozważania, czy upadek Metalliki miał swój początek w chwili śmierci Burtona, czy też nie, spisano i przegadano w sposób dość kompleksowy. Mick Wall jednoznacznie opowiada się po stronie tej pierwszej teorii, do tego stopnia, że połowa ”Enter Night” to niemal hagiografia najsłynniejszego zmarłego metalowego basisty w historii. Pozostali muzycy, łącznie z Ulrichem, niejednokrotnie opisywani są w co najmniej protekcjonalny sposób, w schemacie: Lars – wieczny dzieciak i słaby perkusista, James – zamknięty w sobie twardziel o gołębim sercu, Kirk – chorągiewka bez własnego zdania. Jak naprawdę potoczyłyby się losy kapeli, gdyby nie pewien wrześniowy poranek 1986 r., nie wie nikt… za wyjątkiem autora. Zresztą Wall, z pewnością psychologa, często opisuje wewnętrzne stany psychiczne bohaterów opowieści, do czego legitymację dawać mu ma podkreślana na każdym kroku zażyłość z muzykami. Szczyt megalomanii autor osiąga we wspomnianych wyżej wprowadzeniach do rozdziałów, w których przedstawia scenki rodzajowe ze sobą i chłopakami z Metalliki w roli głównej. Rzadko zdarza się, by biograf (a raczej, używając jego własnych słów, ”wybitna w swoim fachu osobowość”) aż tak bardzo wypadł z roli. Być może, założenie nie było całkiem nietrafione, gorzej poszło jednak z jego realizacją. Filozofia Kalego wychodzi na jaw przykładowo w momencie, gdy Wall nie kryje rozczarowania kłamstwem Urlicha, który pewnego razu wykręcił się od spotkania, bez żenady natomiast opisuje, jak kiedyś sam spławił Larsa poszukującego noclegu.
Najważniejsze w biografii są jednak fakty. Tych jest tu pod dostatkiem, ale właściwie trudno trafić na jakąś nowinkę. Co więcej, chwilami podobieństwa między opisami poszczególnych zdarzeń, zawartymi w ”Enter Night” oraz tymi umieszczonymi w ”Metallica – Sprawiedliwość dla wszystkich” są co najmniej zadziwiające. Oczywiście, autorzy korzystali pewnie z podobnych (albo tych samych) źródeł, ale tłumacze recenzowanej biografii chyba również nie omieszkali zerknąć do polskiej wersji książki McIvera. Jednak rzetelna i dobrze systematyzująca fakty ”Enter Night”, po odcedzeniu fragmentów wynikłych z rozdętego ego Walla, raczej odniesie sukces. Wydawnictwo skierowane jest bowiem do szerokiej grupy odbiorców. Po książkę sięgną nie tylko fanatycy Metalliki, czy miłośnicy rockowych biografii; powinni zrobić to również wszyscy ci, którym nazwa ta nie jest obca i po prostu chcieliby się dowiedzieć czegoś o jednym z największych rockowych zespołów wszech czasów, który od lat konsekwentnie i systematycznie rujnuje i pogrąża własną legendę. Jako nieuleczalny miłośnik rockowych biografii, mimo paru zastrzeżeń, polecam.
Szymon Kubicki
MAGAZYN GITARZYSTA